10.11.2015

WAŻNE! PRZECZYTAJ!


KOCHANI MOI!
WIEM, ŻE JESTEM NAJGORSZA NA CAŁYM ŚWIECIE BO ZOSTAWIŁAM WAS NA CAŁE TRZY MIESIĄCE I NIE PISAŁAM ROZDZIAŁÓW. CHCIAŁABYM WAS ZAWIADOMIĆ, ŻE POWRACAM TU I MAM NADZIEJE, ŻE KTOŚ JESZCZE O MNIE PAMIĘTA. CHCE PRZEPROSIĆ NAJBARDZIEJ JEDNĄ OSOBĘ-JULIET PASQUARELLI. WIEM, ŻE RACZEJ TEGO NIE PRZECZYTASZ, BO NIE MA CIĘ JUŻ NA BLOGGERZE, ALE MUSZĘ POZBYĆ SIĘ WYRZUTÓW SUMIENIA I POCZUCIA WINY. ZAWSZE BĘDĘ O TOBIE PAMIĘTAĆ.
CO DO OPOWIADANIA TO EPILOG WRACA DO WERSJI ROBOCZEJ I POJAWIĄ SIĘ KOLEJNE PARTY OPOWIADANIA. ZASTANAWIAM SIĘ TEŻ NAD ADMINEM, ALE TO JESZCZE NIE JEST PEWNE. NASTĘPNE CAPITULO POWINNO POJAWIĆ SIĘ DZISIAJ I CHCIAŁABYM PODZIĘKOWAĆ:
GABRIELI PALMOWSKIEJ-KOCHANA ZNAMY SIĘ OD DAWNA, CHODZIMY RAZEM DO KLASY I NIE WYOBRAŻAM SOBIE NIE UMIEŚCIĆ TUTAJ DLA CIEBIE PODZIĘKOWAŃ. MAM NADZIEJE, ŻE KIEDYŚ WRÓCISZ DO PISANIA, BO BARDZO MI CIEBIE TUTAJ BRAKUJE.
JULIET PASQUARELLI-WIEM, ŻE NIE BYŁAM CO DO CIEBIE FAIR, ALE MIMO WSZYSTKO BYŁYŚMY PRZYJACIÓŁKAMI I UWIELBIAM CIĘ. ODESZŁAŚ, ROZUMIEM TO I WIERZE, ŻE KIEDYŚ POWRÓCISZ. KC!
FEDEMILA FOREVER-OLU, NIGDY NIE ZAPOMNĘ TWOJEJ HISTORII. TWÓJ BLOG BYŁ OBŁĘDNY I TO WIELKI ZASZCZYT, ŻE MAM NA TYM BLOGU TWÓJ KOMENTARZ. UWIELBIAM CIĘ I MAM NADZIEJE, ŻE BĘDZIESZ CZYTAĆ NADAL MOJE BZDURKI.
LUDMIŁA FERRO-MOŻE I NIE ZNAMY SIĘ DOBRZE, ALE ZAWSZE MNIE WSPIERAŁAŚ SWOIM KOMENTARZEM LUB ROZMOWĄ NA GOOGLE. MAM NADZIEJE, ŻE TWÓJ BLOG JAKOŚ SIĘ ZREGENERUJE I BĘDZIESZ MIAŁA WIELE CZYTELNIKÓW.
PAT TY-KOCHANIE, JESTEŚ DLA MNIE AUTORYTETEM I JESTEM ZASZCZYCONA, ŻE MAM NA BLOGU KOMENTARZE OD CIEBIE. JESTEŚ BARDZO UTALENTOWANA I NIE PRZESTAWAJ PISAĆ!
MECHITA LAMBRE-DZIĘKI ZA KAŻDY KOMENTARZ I DOBRE SŁOWO.
MISIA FERRO-KOCHANIE, UWIELBIAM CIEBIE, TWOJE OPOWIADANIE I WSZYSTKO CO TWORZYSZ. JESTEŚ WSPANIAŁĄ PRZYJACIÓŁKĄ, TWOJE KOMENTARZE BARDZO DUŻO DLA MNIE ZNACZĄ I MAM NADZIEJE, ŻE NIE PRZESTANIESZ PISAĆ NIGDY.
VICKY B-LOVER-BARDZO DZIĘKUJE ZA KAŻDY KOMENTARZ I ŻYCZĘ DUŻO WENY.
~VERONICA-KOCHANIE, DZIĘKUJE ZA SŁOWA OTUCHY KIEDY CHCIAŁAM ODEJŚĆ, ZA KAŻDY ODDANY KOMENTARZ I CIEPŁE SŁOWA.
RIRI XD-KOCHANIE WIESZ, ŻE CIĘ UWIELBIAM I TWOJE OPOWIADANIE RÓWNIEŻ. DZIĘKUJE ZA KOMENTARZ, KTÓRY BYŁ DLA MNIE CZYMŚ WAŻNYM I ŻYCZĘ CI WENY DO PISANIA JAK NAJDŁUŻEJ.
CHLOE-DZIĘKUJE, ŻE PISAŁAŚ KOMENTARZE NAWET KIEDY WSZYSCY INNI O MNIE ZAPOMNIELI, ZA CIEPŁE SŁOWA OTUCHY I POCHWAŁY. JESTEŚ NAJLEPSZA.
MONICZKA:)-DZIĘKI ZA KOMENTARZE I POCHWAŁY.
MARTYNA MARTINAA-DZIĘKUJE ZA KOMENTARZ I CIEPŁE SŁOWA.

DZIĘKUJE TYM WSZYSTKIM OSOBĄ ORAZ WSZYSTKIM KTÓRZY KIEDYKOLWIEK TU WESZLI I SKOMENTOWALI. MAM NADZIEJE, ŻE KTOŚ JESZCZE TU WEJDZIE I BĘDZIE CZYTAŁ DALEJ. JEŚLI KOGOKOLWIEK POMINĘŁAM TO PRZEPRASZAM, ALE WIEDZCIE, ŻE WSZYSTKICH WAS UWIELBIAM.
POZDRAWIAM SERDECZNIE I ŚCISKAM WSZYSTKICH
DO NEXTA
JESSICA:)

7.01.2015

Hey

Cześć witam po dwumiesięcznej  przerwie. Kochani przepraszam że nie było długo rozdziału, ale potrzebowałam urlopu. Niedługo pojawi się rozdział
Niky

3.31.2015

Capitulo Cinco~Secuestro


Z dedykacją dla Misia Ferro 

-Mama-pomyślała i przejechała po żółtawym papierze opuszkami palców. Czuła jej zapach, wzrok. Nie mogła normalnie funkcjonować. I pomyśleć, że tyle wywołał jeden list. Ten list, który przywołał w niej tyle wspomnień i uczuć.
-Mamo-zawołała mała, blond włosa dziewczynka stojąc w przedpokoju i patrząc na matkę z żalem. Dziś rano przyjechali po nią dwaj policjanici. Dziewczynka od tamtej pory nie przestawała tulić do siebie pluszowego misia. Kobieta odwróciła się jeszcze do córki i posyłając jej całusa zniknęła za drzwiami domu wraz z mężczyznami w mundurach. Blondynka rzuciła się na kanapę i wybuchła głośnym płaczem. 
Do pokoju wszedł wysoki brunet. Na widok blondynki zaciekawiony podszedł do niej i odezwał się
-Co jest w tej kopercie? Już od tygodnia codziennie rano i wieczorem przyglądasz się jej i myślisz. Coś się stało?-zapytał i podniósł jej podbrudek. Zawsze się o nią martwił. Na pierwszym miejscu w jego sercu była właśnie Ludmiła. Kochał ją i czuł, że ona też. Westchnęła głęboko i spojrzała na kopertę.
-Ten list napisała moja mama jeszcze przed wyjazdem. To moja jedyna pamiątka po niej-powiedziała, a z jej oczu poleciała łezka, którą on odruchowo starł i zmarszczył brwi. Nigdy nie słyszał o wyjeździe mamy blondynki. Bezwarunkowo pominęła ten element swojej biografii. Może był on dla niej wyjątkowo ciężki? Federico tak właśnie myślał
-Nie mówiłam ci o tym, bo to była druga najstraszniejsza rzecz w życiu, która mi się przytrafiła. Pierwszą był gwałt-przypomniała na co chłopak delikatnie pokiwał głową. -Kiedyś moja matka nie była jeszcze zła. Była kochana i opiekuńcza. Ojciec nas zostawił, a matka starała się mi zastąpić obydwoje rodziców. Jednak gdy poznała Carla zmieniła się całkowicie. Zaczęła zajmować się tylko nim i koło niego latać, a ja poszłam w odstawkę. Potem była coraz bardziej agresywna oczywiście pod wpływem mojego ojczyma. Było coraz gorzej, aż  w końcu miałam już dość  i wyprowadziłam się. Oczywiście musiałam przeczekać pewien okres i skończyć osiemnaście lat, ale przez ten rok wszytko planowałam. Kupiłam dom, i poznałam Ciebie. Zdałam sobie sprawę, że cię kocham. Federico przytulił do siebie kruche ciałko blondynki i pocałował ją w czoło.


Umieć kochać-do tego trzeba ukończyć szkołę cierpienia
-Fede, ja pójdę na spacer-oznajmiła blondyna wciskając stopy do czarnych trampek. Włoch wszedł do przedpokoju i popatrzył się na nią zestresowany.
-Na pewno sobie poradzisz? Co jeśli coś ci się stanie...-zaniepokojony oparł się o framugę drzwi.
-Nie martw się. Nic mi nie będzie-zarzuciła na plecy skórę i pożegnała się z brunetem całując go w policzek po czym wyszła z domu. Wybrała drogę przez park. Szła podskakując i podśpiewując swoją nową piosenkę. Nagle ktoś złapał ją od tyłu. Wszystko działo się tak szybko. Po chwili znajdowała się w granatowej furgonetce wyjeżdżającej  z miasta. Cichutko zajrzała do szoferki. Zaniemówiła. Kierowcą był....

1.29.2015

Capitulo Cuatro~soñar


 Z dedykacją dla Mechita Lambre
~Uśmiech to pół pocałunku~

Obudziła się w niewielkim pokoju. Od razu rzuciły jej się w oczy białe ściany i dziwny sprzęt lekarski. Pod ścianą dostrzegła śpiącego Federico, który chyba zaczął się budzić. Delikatnie zamrugał pod wpływem ostrego światła. Kiedy odzyskał powagę sytuacji podbiegł do blondynki i podsunął biały stołek na którym po chwili usiadł. Ujął kruchą dłoń dziewczyny i delikatnie ją ucałował. Patrzył na nią z taką troską, smutkiem. Delikatnie się do niego uśmiechnęła po czym musnęła jego gorące wargi.
-Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego?-zapytał bezradnie i zerknął na bandaże osłaniające rany na rękach dziewczyny. Głęboko westchnęła. Spuściła głowę w dół, a z jej oczu poleciały łzy. Federico objął ją swoimi silnymi ramionami. Czuł się jak idiota. Po co ją o to pytał, przecież wiedział jak cierpi. Jestem Idiotą-pomyślał i zaczął głaskać dziewczynę po jej miodowych włosach. Uspokoiła się bardzo szybko. Spojrzała w jego czekoladowe oczy. Zastanawiała się tylko jak  ma go pokochać?


~Miłość nie polega na tym,aby wzajemnie sobie się przyglądać, lecz alby patrzeć razem w tym samym kierunku~

Do sali wszedł lekarz i dwie pielęgniarki. Federico cały czas trzymał dziewczynę za rękę. Kobiety podeszły do sprzętu i zaczęły coś tam robić, a w tym czasie lekarz podszedł do Ludmiły i usiadł na jednym z krzeseł tak jakby właśnie miał jej przekazać wiadomość, która miała osądzać czy przeżyje czy nie. Uśmiechnęła się blado do mężczyzny.

-Pani Ferro, Pani stan jest bardzo dobry i dzisiaj będzie pani mogła wyjść do domu. Musi pani mieć całodobową opiekę przez najbliższy tydzień. Nie jest pani jeszcze do końca sprawna. Jeśli zdjęłaby pani bandaże i naruszyła zasklepione rany musiałaby pani mieć wiele szczęścia by przeżyć-lekarz uśmiechnął się do Federico. -Mam nadzieje, że będzie się nią Pan opiekował i nie pozwoli zrobić sobie tego jeszcze raz-spojrzał na blondynkę. - Proszę dać Sobie pomóc. Pan Pasquarelli zaopiekuje się Panią-dziewczyna uśmiechnęła się do bruneta. -Zostawiam was samych-powiedział siwy mężczyzna i wyszedł z pokoju
 

~Nie ma nic z wyjątkiem cierpienia i żalu, gdy myślimy o rzeczach i ludziach, których nie możemy mieć, o możliwościach, których nigdy nie zyskamy~

 
Przewracała w dłoniach pożukłą kopertę. Jej rogi były pozaginane a napis lekko pościerany. Z jej oczu kapały łzy. Do pokoju wszedł Federico. Podbiegł do dziewczyny i przytulił mocno. Oderwała się od niego i spojrzała w jego brązowe jak czekolada oczy. Kochał ją, a ona nie mogła dać mu nic w zamian. Była okropna. Nie odzywając się wybiega z pokoju. Gotowa jest zrobić to jeszcze raz. Wybiega na balkon. Wchodzi na zardzewiałą poręcz. Stoi tak pare minut. Brunet podbiega do dziewczyny. Jest załamany, ale dobrze wie co zrobić.
-Lusiu, proszę cię nie rób tego. Pomogę ci i w końcu to poczujesz. Dziewczyna zeszła z poręczy i wpadła prosto w ramiona chłopaka. On uśmiechnął się uroczo. Zaniósł blondynkę do sypialni, a sam również zasnął w swojej.
~W końcu zamknęła oczy, ale jej powieki nadal były kaleczone koszmarami~
-Tato, proszę!-błagała piwnooka blondynka patrząc na pijanego mężczyznę. On nie zważając na nastolatkę zadał jej kolejny cios nożem. Matka przyglądała się temu z politowaniem. Ludmiła cała zapłakana pobiegła do pokoju. Z szafeczki wyjęła żyletkę. Zadała tak jak zwykle trzynaście cięć. Kiedy dotknęła żyletką skóry ostatni raz nic już nie słyszała, przed oczami miała ciemność. Obudziła się w parku. Miała inne ubrania. Podbiegł do niej brunet. Przycisnął ją do drzewa. Jego dłonie schodziły coraz niżej. Były już przy spodenkach. Już miał je rozpiąć kiedy......

Obudziła się cała spocona. Krzyczała, płakała. Do pokoju wpadł zdyszany Federico. Kiedy zobaczył zapłakaną dziewczynę podbiegł do niej i przytulił. Głaskał ją po głowie i całował w czoło i usta.
-Śnił mi się on i onnn mmnnniiie zggg, zgwa, zgwałcił-powiedziała i znów zalała się łzami. Chłopak tulił ją do siebie i zastanawiał się czy umiałby przeżyć tyle cierpienia co blondynka.

1.26.2015

Capitulo Tres~Nunca

Z dedykacją dla Pa ty
Proszę, perełko już nie musisz być zazdrosna

Obudziła się widząc promienie słońca wpadające do salonu przez brzoskwiniowe żaluzje. Podniosła się i zobaczyła Federico z tacą w ręku.
-Śniadanko!-zawołał po czym podał dziewczynie posiłek umieszczony na drewnianej tacy. Znajdowały się tam gofry, ciepła herbatka i tabletka na gardło. Ludmiła zjadła to ze smakiem
-Nie wiedziałam, że umiesz gotować-powiedziała po czym uśmiechnęła się blado
-Myślałem trochę i zdecydowałem, że dzisiaj nie pójdziesz do Studio. Jesteś chora i powinnaś zostać w domu-dziewczyna zbladła i spojrzała się dziwnie na chłopaka.
-Nie, wszystko tylko nie samotny dzień w tym domu-powiedziała ze łzami w oczach.
-Nie martw się. Nie zostawiłbym cię samej zwłaszcza po tym co przeszłaś-powiedział po czym przytulił do siebie blondynkę.
-Dziękuje. Troszczysz się o mnie i pomagasz, a ja nie mam jak ci się odwdzięczyć-powiedziała, a jej twarz przybrała lekki uśmiech i zakłopotanie
-Wystarczy, że jesteś-powiedział, po czym pocałował dziewczynę w czoło i poszedł do kuchni po herbatę.
~Popatrz jak wszystko się zmienia, coś jest, a później tego nie ma~ 
-Lusiu, ja wyjdę na chwilę do sklepu. Poradzisz sobie?-zapytał Federico ubrany w marynarkę i skórzane trampki.
-Jasne. Tylko wracaj szybko!-powiedziała dziewczyna leżąca na kanapie. Chłopak wyszedł z mieszkania, a dziewczyna zabrała się za powieść Szerlocka Holmes'a~Pies Baskerville'ów. Nagle usłyszała huk. Do domu wszedł on. Z  oczu blondynki poleciały łzy. Nie chciała  przeżyć tego jeszcze raz. Mężczyzna podszedł do niej już miał jej zdjąć bluzkę kiedy do domu wszedł Federico. Brunet podszedł do chłopaka. Zadał cios, drugi, trzeci
-To za Ludmiłę-powiedział, po czym zadał cios o niebywałej sile. -To za to, że ją ranisz-zadał jeszcze mocniejszy cios. -A to za te wszystkie dziewczyny, które skrzywdziłeś-powiedział i uderzył go po raz kolejny. Kiedy przestali się bić niebezpieczny mężczyzna wybiegł z mieszkania, a Federico podszedł do blondynki. Tulił ją do siebie mocno, tak jakby nigdy nie chciał jej wypuścić ze swoich objęć. Tam pozostałaby bezpieczna do końca swojego życia.

~Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same~
 
Siedzieli razem śmiejąc się i oglądając Gwiazd Naszych Wina. Był to ulubiony film blondynki, a Federico dla jej uśmiechu były w stanie zrobić wszystko. W pewnym momencie chłopak przestał zwracać uwagę na ekran telewizora i zaczął przyglądać się blondynce. Uwielbiał jej zapach, włosy-jej piękne miodowe włosy jak u księżniczki, twarz i oczy. Jej piękne czarne oczy pełne bólu, który on złagodził. Chciał jak najbardziej pomóc dziewczynie i wypełnić pustkę w jej sercu. Ludmiła odwróciła głowę i spojrzała w czekoladowe oczy bruneta
-Czemu się mi tak przyglądasz? Mam coś na twarzy?-zapytała ze śmiechem
-Kocham Cię Lusiu-powiedział po czym pocałował dziewczynę. - Ty też mnie pokochasz. Zobaczysz.
 
~Mowa jest źródłem nieporozumień~
 
-Mówię Ci, że ja cię nigdy nie pokocham-powiedziała ze łzami w oczach. -JJJa jjja nie umiem-powiedziała. W jej oczach można było dostrzec tyle bólu. Nie mogła poczuć do ukochanej osoby tego co ona czuła do niej. To ją bolało.
-Pokochasz. Nauczysz się. Zobaczysz-powiedział z nadzieją Federico. Bardzo chciał by blondynka poczuła to co on, ale doskonale ją rozumiał. W końcu sam nie umiałby dokonać tego po tym co przeszła Ferro. Dziewczyna rzuciła jeszcze na bruneta tęsknym spojrzeniem na bruneta po czym odeszła w stronę swojego domu.
 
~Śmierć jest łatwa, prosta, życie jest trudniejsze~
 
Weszła do łazienki. Usiadła na podłodze. Z szuflady wyjęła dwie żyletki. Zadała cięcie. Jedno drugie trzecie, czwarte piąte szóste siódme, ósme. Robiła tak aż do dwunastego. Kiedy zadała trzynaste cięcie. Usłyszała huk, krzyk Federico i ciemność.


1.25.2015

Capitulo Dos~Sentimientos Lección

 
 
Z dedykacją dla Nina Pasquarelli
To wszystko dla ciebie perełko

Promienie słońca wpadały przez oliwkowe żaluzje w pokoju blondynki. Jej powieki powoli zaczęły się otwierać i już po chwili można było zobaczyć jej przepiękne, głębokie brązowe oczy w których mógłby zatonąć niejeden chłopak. Podniosła się z łóżka i przeciągnęła delikatnie. Wstała i podążyła w stronę łazienki po drodze łapiąc ubranie wyszykowane na dziś. Tam oporządziła się i ubrała. Podeszła do lodówki i wyjęła z niej mleko. Zabrała się za przygotowanie musli. Kiedy skończyła usiadła przy białym stole wykonanym z sosnowego drewna i zjadła ze smakiem. Złapała jeszcze w rękę jabłko i pognała w stronę drzwi. Postawiła na Rock'owy styl. Do srebrnej sukienki dobrała czarną skórę i szpilki. Kiedy była już gotowa wyszła z mieszkania.

~`Prędzej czy później i tak by się w niej zakochał. A to wszystko przez oczy.
One jedynie nie zmieniają się nigdy.~

 
Na przedsionku stał on. Na jej widok zaniemówił. Nigdy się tak nie ubierała, a teraz wyglądała jak księżniczka. Jego księżniczka. Dziewczyna podeszła do bruneta i pocałowała go w policzek.
-Przyszedłem Cię odprowadzić do Studio-powiedział z troską w oczach. -Nie chciałem by coś ci się stało-blondynka spojrzała w jego czekoladowe oczy. Były przepełnione miłością. Miłością do miodowowłosej dziewczyny o pięknych głębokich oczach.
-Dziękuje. Nikt nigdy się o mnie nie troszczył. Ja nie umiem kochać. -powiedziała, a z jej oczu poleciała jedna samotna łza. Odwróciła wzrok, a Federico objął ją ramieniem i razem poszli do studia

~Jest jak dzielny rycerz na białym koniu. Przy nim ona nigdy nie dozna cierpienia i bólu~
 
 
Z uśmiechami na ustach wkroczyli do szkoły. Wszyscy patrzyli się na nich zszokowani. Na Ludmiłę zazdrosne spojrzenia dziewczyn, a na Federico zazdrosne spojrzenia chłopaków. Nie zwracając na to uwagi para weszła do auli i usiadła na krzesłach w pierwszym rzędzie. Nauczyciel dziwnie się na nich spojrzał po czym poprosił ich na scenę w celu zaśpiewania piosenki na ocenę. Federico wziął dziewczynę za rękę i razem podążyli w stronę mikrofonów. Chłopak usiadł na krześle na przeciwko dziewczyny i zaczął grać na gitarze melodie Ti Credo. Dziewczyna śpiewała piosenkę niczym anioł, a słowa wydobywane z jej duszy kipiały miłością. Kiedy skończyli zeszli ze sceny i wyszli z sali trzymając się za ręce. Poszli do parku. Usiedli na ławce. Zrobiło się zimno, zaczęło padać. Chłopak zdjął swoją marynarkę i założył dziewczynie na ramiona
-Nauczyłaś się już czuć. Teraz pozostaje tylko kochanie-powiedział po czym wstał z ławki i poszedł alejką w stronę swojego domu
 
~Co nam może pomóc, kiedy problemy nas przytłaczają?
Wiara, nadzieja i miłość.~
 
Siedziała skulona na miękkiej sofie popijając ciepłą herbatkę z miodem. Co jakiś czas sięgała po chusteczkę i dmuchała nos. Gdyby nie ciepła marynarka bruneta, to pewnie miałaby grypę. Usłyszała pukanie do drzwi. Szepnęła ciche proszę. Do środka wszedł on. Od razu podbiegł do blondynki zatroskany i ujął jej kruchą gorącą dłoń.
-Co się stało Lusiu-zapytał po czym pocałował ją w czoło i poszedł do komody po termometr. Zmierzył blondynce temperaturę po czym przytulił dziewczynę.
-Zostaniesz ze mną? Boje się sama być w tym domu-powiedziała i mocniej wtuliła się w tors Federico. Chłopak przytaknął, zgasił lampkę i ułożył się obok dygoczącej dziewczyny. Pod wpływem jego dotyku natychmiast przestała się trząść. Chłopak wyszeptał jej jeszcze do ucha
-Nauczę Cię kochać. Zobaczysz-po tych słowach para odpłynęła do krainy Morfeusza.


1.24.2015

Capitulo Uno~Verdad

 
 ~Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej, niż rozsypać.~


Weszła do szkoły niezauważalnie. Ze spuszczoną głową podążyła do auli i usiadła na jej ulubionym miejscu w kącie. Uważnie słuchała nauczyciela do momentu kiedy usłyszała słowa "Ludmiła zaśpiewa z Federico". Jej twarz jakby zastygła, a mięśnie nie były w stanie pracować. Po paru minutach ocknęła się z transu i spojrzała na bruneta siedzącego na przeciwko niej. "Federico"-pomyślała i spojrzała w czekoladowe oczy chłopaka. Widać było w nich zatroskanie. Jednak on też wiedział. Na myśl o tym dziewczyna odwróciła wzrok. Fede złapał ją za podbródek i podniósł go tak by blondynka patrzyła mu prosto w oczy.
-Ludmiło, ja wiem co się stało i wiem co zrobiłaś. Bardzo słusznie postąpiłaś. Nie martw się, nie będę cię osądzał czy coś. Chce dobrze wykonać zadanie. Tylko tyle. Nie będę z Ciebie drwił-powiedział. Ona tylko spuściła głowę i wyszła z sali wciskając mu do ręki karteczkę.


Około godziny drugiej usłyszała dzwonek do drzwi. Dziewczyna podeszła do nich i pociągnęła za klamkę. Na przedsionku stał on uśmiechnięty od ucha do ucha. Wpuściła go do środka i poprowadziła do salonu. Tam usadziła chłopaka na fotelu i poszła do kuchni zaparzyć herbaty. Po chwili wróciła z dwoma kubkami gorącego napoju. Zastała Federico szwędającego się po pokoju. Delikatnie postawiła tacę na stoliku i podeszła do bruneta
-To ty z rodzicami?-zapytał i wskazał na jedno ze zdjęć oprawionych w drewnianą ramkę
-Tak. Miałam wtedy osiem lat. Byłam szczęśliwa. Od pewnego pamiętnego dnia tak nie jest-powiedziała i spuściła głowę w dół. Federico złapał dziewczynę za nadgarstek i pociągnął ją w stronę kanapy
-Opowiedz mi o sobie. Całą Twoją historie-powiedział. Dziewczyna złapała się za serce i wróciła wspomnieniami do tamtego dnia. Do dnia, który zniszczył jej całe życie

Była Ciemna noc. Wracała z klubu po paru drinkach. Wybrała drogę przez park gdzie po nocach szwendają się najgorsi bandyci, zabójcy i gwałciciele. Pech chciał, że jeden z tych trzecich właśnie szedł alejką za wysoką blondynką. Kiedy podszedł wystarczająco blisko złapał dziewczynę od tyłu. Zatkał buzie ręką by nie krzyczała. Zdarł z niej ubrania. Macał wszędzie. Krzyczała, czuła jego usta na całym ciele. Nagle mięśnie odmówiły jej posłuszeństwa, powieki zamykały się powoli i już po chwili dziewczyna zasnęła.  Obudziła się ubrana. Leżała na ławce w parku, miała na sobie inne ubrania. Nie były jej, kiedy przypomniała sobie o wczorajszych wydarzeniach znosiło się jej na płacz. Chciała wstać, ale kiedy próbowała to zrobić momentalnie znosiło jej się na wymioty. Pewnie się czymś zatrułam-pomyślała i ruszyła w kierunku Starbucks'a. Tam zamówiła trzy wielkie kawy i pięć dużych paczek ciastek. Zdziwiła się bowiem nigdy tak dużo nie jadła. Przeszła jej po głowię pewna myśl, ale szybko ją od siebie odsunęła. ~Przecież to niemożliwe-pomyślała i spojrzała na swój kalendarzyk w telefonie. Nie miała okresu już pięć dni. Pędem pobiegła do domu i wpadła do łazienki jak burza. Z górnej szafki wyjęła niewielkie pudełeczko. Zrobiła test w ekspresowym tempie. Kiedy już to zrobiła spojrzała na kartonik- dwie kreski. Upadła na podłogę. Podniosła się i wyjęła z szafki jej wieloletniego przyjaciela-żyletkę. Trochę się wachała, ale po chwili zadała jedno cięcie. ~Wystarczy-powiedziała. To mogło zaszkodzić dziecku. Wzięła dowód jej ciąży i podążyła w stronę kuchni gdzie znajdowali się jej rodzice.
-I co było dalej-zapytał zaciekawiony Federico. Z jej oczu poleciały łzy. Chłopak to zauważył i starł je po czym objął ją ramieniem by dodać otuchy
-Mamo-powiedziała do zdenerwowanej rodzicielki, która kręciła się po salonie niczym kot goniący za myszą.
-Co Mamo?-zapytał równie zdenerwowany ojciec -Kiedy zamierzałaś nam o tym powiedzieć-zapytał i spojrzał na nią z irytacją. Mama odwróciła się i spojrzała na blondynkę
-Córeczko, to że dobrze nam się powodzi nie znaczy, że możesz się puszczać z kim chcesz-powiedziała, a dziewczynę kompletnie zakało. Jak jej rodzona matka mogła jej coś takiego powiedzieć. Dziewczyna rzuciła jeszcze wzrokiem na rodziców po czym pobiegła do pokoju i wybiegła z niego z walizką. Nie odwracając głowy wyszła z domu trzaskając drzwiami.
-A Potem?-zapytał nadal ciekawy brunet głaszcząc dziewczynę po włosach.
-Potem wyleciałam do Argentyny do Buenos Aires i znalazłam Studio, pasje i muzykę-powiedziała zgodnie z prawdą. Chłopak wstał razem z nią i pocałował ją w czoło.
-Lusiu, Twoja historia jest straszna. Chciałbym, żebyś wiedziała, że ja nigdy nie zrobię ci tego co ten chłopak, ani tego co twoi rodzice-powiedział, a z oczu dziewczyny popłynęły łzy. Federico starł je i przytulił blondynkę do siebie
-Czemu płaczesz?-zapytał brunet
-Po prostu nigdy nikt nie powiedział do mnie Lusiu, albo Lu-Federico pękało serce kiedy widział zapłakaną dziewczynę.
-Ja zawszę będę do Ciebie tak mówił-powiedział, po czym usiadł z Ludmiłą przy pianinie. Zaczął grać przepiękną melodie Ti Credo, Ti Credo. Miodowowłosa zamknęła oczy i wsłuchała się w melodie. Była zaśpiewana z miłością. Dziewczyna nie rozumiała jakie uczucia były przekazane w tej piosence. Nie umiała kochać, dlatego on musiał ją nauczyć. To była pierwsza Lekcja. Kiedy skończyli próbę Lu odprowadziła chłopaka do drzwi, pożegnała się z nim całusem w policzek. Kiedy brunet wyszedł blondynka zsunęła się po drzwiach. Pierwszy raz czuła to uczucie. Czuła ulgę, wyrzuciła to z siebie, pozbyła się ciężaru. Szczęśliwa podeszła do lodówki i wyjęła z niej lody. Zjadła ze smakiem po czym wyrzuciła pojemniczek. Umyła się jeszcze brzoskwiniowym żelem po prysznic i w słodkiej piżamce podążyła do sypialni. Tam poczytała jeszcze pół godziny powieść Szerlock'a Holmes'a. Potem zgasiła fioletowa lampkę stojąca na półce obok łóżka i myśląc o Federico odpłynęła do krainy Morfeusza.